Nowe problemy, nowe rozwiązania, stare metody- czyli ekologiczne źródła energii po polsku

 Eh minął prawie miesiąc od momentu kiedy napisałem poprzedni artykuł. Czas leci szybko. 

Mniej więcej tak szybko, jak minął czas od momentu kiedy energia wiatrowa została prawie całkowicie zakazana przez przepisy ustawy a dokładniej chodzi o zasadę 10H. 

Przypomnę- zasada 10H oznacza, że promień wokół elektrowni wiatrowej nie może być mniejszy niż dziesięciokrotność wysokości samej elektrowni wiatrowej. Turbiny wiatrowe mają średnią wysokość 180-200m to znaczy, że wokół takiego wiatraka musiałby być wyłączony teren w promieniu 2km! 

Powiedzmy sobie szczerze- nie ma takiej możliwości by znaleźć teren w którym nie będzie zabudowań w promieniu 2km od wiatraka. To jest niemożliwe. Okazało się, że ustawa z dnia 20 maja 2016 r. o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych ( Dz.U.2016 poz.961) skutecznie uniemożliwiła budowę elektrowni wiatrowych, na terenie całego kraju...oprócz morza. Ale powiedzmy sobie szczerze- do czasu wojny w Ukrainie nikomu się do tego nie spieszyło. 

Teraz zostało triumfalnie zakomunikowane, że niedługo bo może jeszcze w czerwcu 2022 zostanie ustawa zmieniona i zasada 10H zniesiona. Tylko po co trzeba było niszczyć energetykę wiatrową wcześniej by teraz ją wskrzeszać na nowo? Można się tylko domyślać. 

Ale by była równowaga równie szybko została zlikwidowana fotowoltaika. Nowy net-billing czyli nowy sposób obliczania różnicy pomiędzy energią pobraną z sieci a tą wyprodukowaną przez panele na dachu. Spadki instalacji sięgają 95 procent! co oznacza, że branża za chwilę zniknie tak szybko jak powstała. 

Nie rozumiem tego postępowania chociaż jeśli odnieść się do pokładów populizmu to można znaleźć wytłumaczenie. Skoro górnicy to ludzie- a są, i mają rodziny- a mają, to utrzymanie ich miejsc pracy może dać spore korzyści w czasie wyborów. I tu zaczyna się polityka. 

Fotowoltaika nie generuje tak dużej rzeszy pracowników jak sektor węglowy. Bo nie mówimy przecież tylko o samych kopalniach, górnikach ( około 77 tysięcy), ludzi z administracji kopalni ( jako całości) ich rodzin, do tego pośrednicy węgla etc. to będzie pewnie około 500 tysięcy ludzi. Ładny elektorat. 

Niestety dalej jest to czysta demagogia jak słyszymy jak bardzo rządzącym zależy na zmianie mixu energetycznego, ale tak z przekory można wstrzymać fotowoltaikę, a te wiatraki to też tak niekoniecznie, a samochody elektryczne- tak lubimy ale jednak stacje paliw są też ważne bo należą do państwowego koncernu...tak można by długo. 

Prawda jest taka, że dopóki to wszystko razem nie będzie opłacalne dla rządu to postarają się oto by się nie opłacało dla nas. 

Teraz można by pomyśleć - "No zaraz chwila- przecież tania energia to szybszy rozwój gospodarki, obniżka cen w sklepach, uniezależnienie od kopalin". Tak prawda- ale nie dla rządu. Inflacja jest to taki cichy podatek od wysokich cen. Jeśli płacimy cenę X w wysokości 100zł to inflacja rzędu 10% spowoduje że zapłacimy 110zł- proste jak budowa kija. Ale jeśli uwzględnimy, że podatki w Polsce są procentowe to oznacza, iż podatki też wzrosną o 10%. Niby proste ale jakie skuteczne. 

Inflacja to cichy ale zabójczy podatek jaki jest nakładany przez rząd by bez podnoszenia realnych podatków móc zarabiać więcej. Dlatego tania, ekologiczna i logiczna energia jest zła- bo nie zarabia tyle ile powinna. 

Wniosek jest prosty- mamy nowe problemy, mamy nowe rozwiązania, ale metody zostały z poprzedniego systemu gdzie "Rząd wyżywi się zawsze"- poddani już niekoniecznie. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nowe rozdanie w eko-energii

Ekologia po ludzku- czyli jak nie zabić idei.

Zmiany na rynku energii- czyli jak zmienia się świat.